Kobieta wyjaśniająca co oznacza weekend po polsku

Polski odpowiednik angielskiego weekendu – czy istnieje?

Słowo „weekend”, mimo prób i starań, nie znalazło w języku polskim dobrego odpowiednika. Czy to język polski jest tak bardzo specyficzny, czy też nam – Polakom – brakuje w tradycji tego czegoś, co by sprawiło, że weekend mógłby być po prostu weekendem, a nie aż sobotą i niedzielą? A może brakuje nam pewnej swobody w kreowaniu nowych znaczeń, o czym świadczą niektóre pomysły słowotwórcze, które nigdy nie weszły do powszechnego użycia?

Co oznacza weekend po polsku? Czy weekend po staropolsku brzmi tak samo? Sprawdźmy!

Weekend po polsku

Podążając za Mikołajem Rejem – i jego słynnym: “A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają” – już przed wojną próbowano znaleźć polskie określenie na ten krótki czas świętowania, zabawy, czasu wolnego w Anglii zwanego „weekendem”. Powstało wówczas mnóstwo propozycji, niektóre z nich są niezupełnie jasne.

Angielski „weekend” oznacza koniec tygodnia – a dokładniej: koniec tygodnia pracy. Niesie w sobie jednak tak dużo znaczeń, że może być swobodnie używany przez każdego. Bez względu na to, czy będzie ten czas spędzał w domu, czy na jakiejś dwudniowej, ekscytującej eskapadzie. Słowo „weekend” wzięło się też zapewne z ludzkiej mentalności. Mentalności wiązanej z potrzebą celebrowania tego czasu, spędzania go na zupełnym luzie i w gronie osób, które nie kojarzą się z tym, co przymusowe. Nieco inaczej niż w naszym kręgu kulturowym, gdzie największe znaczenie przez wieki miała duża religijność i więzi rodzinne, pielęgnowane właśnie w dni wolne od pracy.

Weekend po staropolsku

W poszukiwaniu dobrych określeń na „weekend” w języku polskim natrafiamy na kilka, które z dniami wolnymi od pracy mają coś wspólnego, czy jednak zawsze to, czego byśmy oczekiwali? Weźmy kilka przykładów i przyjrzyjmy się im z bliska.

Świętówka – czyli czas święty, który należy święcić. Odnosi się zapewne do niedzieli, czyli dnia, w którym zgodnie z tradycją chrześcijańską pan Bóg odpoczywał po stworzeniu świata. Słowo być może znalazłoby zwolenników, gdyby nie sprawiało wrażenia nieco sztywnego i nie kojarzyło się tak bardzo z wielkanocną „święconką”. Poza tym nie dla wszystkich sobota i niedziela to dni świętowania. Może niektórym bardziej odpowiadałaby na przykład: leniuchówka? Lub coś w tym rodzaju.

Dwudzionek – brzmi sympatycznie, przywołuje skojarzenia z porannym śpiewem ptaków i dobrą pogodą. Z drugiej strony jednak ma w sobie coś jakby „dziecinnego”, nie do końca pasującego do rozrywek, którym w soboty i niedziele oddają się dorośli. Niektórym „dwudzionek” nie przystoi i dlatego raczej nigdy nie znajdzie wielu zwolenników. Poza tym dwudzionkiem może być zarówno sobota i niedziela, jak i poniedziałek i wtorek lub czwartek i piątek. Nie nadaje się jako symbol wyjątkowego czasu, który ma określać.

Doboświątek – brzmi ładnie, lecz trochę jak nazwa pogańskiego bożka. Nie byłoby to najgorsze określenie, gdyby nie to, że właściwie nie wiadomo do końca, co oznacza. Doba to doba i ze świętem niewiele ma wspólnego. Raczej z nieubłaganym upływem czasu, którego zdaje się być zawsze za mało, mimo, że doba podobno zawsze trwa aż 24 godziny. I znów mamy „świątki”, święta, świętowanie. A jeśli ktoś świętować po prostu nie lubi?

Inne określenia weekendu po polsku

Wydech – jeśli weekend po polsku to „wydech”, tydzień pracy musiałby oznaczać „wdech”. To określenie być może spodobałoby się sportowcom. Jednak niektórym może przy okazji zabraknąć powietrza w płucach. Równie dobrze można by też po prostu użyć określenia „oddech”. Czyż nie jest tak, że wielu z nas w soboty i niedziele próbuje złapać oddech? Czyli chwilę wytchnienia od codziennych obowiązków? A jednak – oddech potrzebny nam jest codziennie, a może nawet bardziej w tygodniu pracy niż wtedy, kiedy mamy czas tylko dla siebie.

Wytchniówka – gdyby to słowo nie wydawało się tak skomplikowane i nie było tak trudne w wymowie, być może spełniłoby swoją rolę. Wytchnienie – to lepsze niż wydech i wdech. Dni wolne to chwila wytchnienia czyli po prostu odpoczynku. Odpoczynku takiego, jaki kto uzna za najlepszy. Słowo „wytchniówka” nie jest jednak zbyt ładne i trudne do wymówienie. A w weekend chcemy unikać tego, co sprawia jakąkolwiek trudność.

Przewietrze – bardzo ciekawe i niosące ze sobą wiele znaczeń określenie. Dobrym polskim zwyczajem dni wolne od pracy wielu poświęca na sprzątanie, pranie i przy okazji przewietrzenie mieszkania i zaległych spraw. Nie dla wszystkich jednak jest to oznaka dobrej zabawy. Lepsze już jest skojarzenie z przewietrzeniem głowy, a jednak wciąż chyba nie o to nam chodzi.

Z „przewietrzem” ładnie komponuje się „odświeżka”kolejna propozycja polskiego określenia na „weekend”. Wciąż jednak nie jest to słowo, które zawierałoby w sobie to wszystko, co ma w sobie stary, dobry angielski „weekend” – rzeczy dobre, miłe, dni pełne interesujących planów lub odwrotnie – relaksu i wypoczynku. ”Odświeżka” natomiast bardziej kojarzy się z odświeżającą kąpielą i w tym znaczeniu faktycznie brzmi całkiem nieźle.

Weekend po staropolsku – inne określenia

Młode studentki próbujące zrozumiec czym zastąpić słowo weekend w języku polskim
Źródło: Freepik.com

Mamy jeszcze wywczaśnik, pokrzepiówkę, świątecznik, wypoczkę i wyskok – słowa, które zdają się określać indywidualne upodobania tych, którzy je wymyślili. Brakuje im jednak uniwersalnego zastosowania i wieloznaczności, która sprawiłaby, że każdy mógłby uznać je za swoje.

Co w takim razie z tym naszym polskim „weekendem”? Lubimy go i celebrujemy. Życzymy sobie nawzajem udanego weekendu, a w głowie wyświetla nam się obraz czegoś dobrego, przyjemnego, lekkiego i radosnego. Czy rzeczywiście słownik polski nie ma w swoich zasobach niczego podobnego? I czy to dobrze, czy też źle? Czy to, że język angielski pełen jest skrótów i uproszczeń oznacza, że my też chcemy lub musimy posługiwać się językiem w ten sposób? Czy to koniecznie ułatwia życie czy też może zupełnie nie ma znaczenia?

Od zawsze istniały zapożyczenia, dzięki którym dany język ożywał i stawał się bardziej urozmaicony. Weekend pożyczony został z Anglii przecież nie tylko przez nas. Znany jest na całym świecie. W Niemczech „weekend” jest dosłownie „week -endem” – czyli końcem tygodnia – i nazywa się Wochenedne.

Problem chyba nie polega na braku kreatywności z naszej strony tylko na zupełnie innym sposobie budowania słów. Łączenie wyrazów w naszym języku, np. „sobodziela” czy „wolnyczas” to zabieg nienaturalny. Dlatego chętnie pożyczamy niektóre określenia od innych. Słowotwórstwo jest trochę jak wydeptywanie ścieżek przez ludzi na trawniku – żeby skrócić drogę, a nie ją sobie utrudnić. Chyba warto o tym pamiętać, cieszyć się dobrymi weekendami i nie komplikować sprawy.